Małgorzata Piotrowska jest jedną z najciekawszych ilustratorek
książek dziecięcych w Norwegii. Ma na swoim koncie ponad siedemdziesiąt
publikacji, w tym książki autorskie. Doczekała się wielu nagród i uznania. Ale
może najbardziej wymierną miarą jej popularności jest to, że niemal każdy, kto
interesuje się literaturą dla dzieci, zna jej nazwisko w Norwegii. Na stronie Wikipedii nie ma jednak nawet jej biogramu
w języku polskim. Czas przerwać milczenie i przedstawić ją polskiej
publiczności.
Małgorzata
Piotrowska zadebiutowała w Norwegii w roku 1989, ilustracjami do tekstu innego
autora. Było to dwa lata po jej przyjeździe
do tego kraju, co jest znaczącym sukcesem. Pierwsza książka autorska Oliver
hos fuglene ukazała się w roku 1993. O następnych dwóch traktuje mój tekst.
Regnhesten
Na plaży zbierają skarby: muszle i kamienie, ratują małe zwierzątka i... dorosłych ludzi przed samotnością. Ale sza o tym, bo nie chcę odbierać przyjemności czytania i obcowania z książką Małgorzaty Piotrowskiej.
Opowieść ma
wymiar baśniowy i symboliczny, a także egzystencjalny. I choć słowa te brzmią nieco poważnie i
pompatycznie, to nie odbierają książce uroku i tego, że jest ona skierowana
przede wszystkim do małych czytelników. Dorośli mogą znaleźć wszystkie te
trudne rzeczy, które wymieniłam wcześniej. Zapewne ich to ucieszy.
Ilustracje są
przepiękne, utrzymane głównie w odcieniach błękitu zestawionego z subtelnymi
żółciami. Nadmorskie krajobrazy, które skojarzyły mi się z norweskim fiordem są
tak naprawdę inspirowane Normandią, jak powiedziała mi autorka. Odwołań prywatnych
w Regnhesten jest zresztą znacznie
więcej, co nadaje książce dodatkowy wymiar – osobisty i autobiograficzny.
W jednym z
tekstów dla norweskiej gazety autorka opisała genezę i tematykę książki. Sam
pomysł, zrodził się pewnego ponurego deszczowego dnia, kiedy wyobraźnia i kreatywność
zwyciężyła nad smutkiem i kiedy autorka uświadomiła sobie różnicę między
stosunkiem dzieci i dorosłych do deszczu. Dorośli uciekają od deszczu w
telewizję, książki… Dla dzieci deszczowa pogoda nie jest żadnym problemem. Z
obserwacji zabaw syna, a także wspólnego spędzania czasu na plażach, m.in. we
Francji, zrodziła się ta książka. Opowieść o podróży w deszcz, przyjaźni,
miłości i odważeniu się na wejście w nieznane.
Et
tre
Et tre opowiada o tytułowym drzewie. Historia jest prosta i przedstawiona za
pomocą niewielu słów. „Niewiele” nie znaczy jednak w tym przypadku „błahe”.
Drzewo jest
nieszczęśliwe, ponieważ nikt nie zwraca na nie uwagi: koty nie chcą się na nie
wspinać, psy obsikiwać. Ludzie również go nie zauważają. Pewnego dnia
przychodzi jednak wicher, który wyrywa drzewo z korzeniami. To dramatyczne
wydarzenie okazuje się jednak szczęśliwym zrządzeniem losu. Drzewo zostaje
przeniesione na piękną egzotyczną wyspę. Tutaj zwierzęta i inne drzewa
zauważają jego urodę. Drzewo staje się szczęśliwe.
Opowieść, jak
widać z tego krótkiego streszczenia, ma podwójnego adresata. Dla dzieci jest to
bajkowa i fantastyczna historia o drzewie. Nieskomplikowana, ale ciekawa.
Dorośli
czytelnicy odkryją tu opowieść w „trzech aktach”. Akt pierwszy: opowieść o
samotności, wyalienowaniu, poczuciu bycia „przezroczystym”, nieakceptacji w
środowisku. Akt drugi: „katastrofa”, przeniesienie w inne środowisko. Akt
trzeci: szczęśliwe zakończenie, czyli jak zmiana środowiska pozwala się nam
rozwinąć, poczuć docenionym i szczęśliwym.
Odkryciom
czytelniczym sprzyjają znakomite ilustracje. Piotrowska stosuje z powodzeniem
mieszaną technikę, przede wszystkim akwarele i kolaż. Ilustracje prezentują nie
tylko wysoki poziom artystyczny, ale są także ciekawe. Dzieje się na nich dużo,
więc oglądanie ich może dostarczyć sporej przyjemności. Na przykład obrazek na
przedostatniej stronie, towarzyszący zdaniu „Det var en herlig tid” (To był
szczęśliwy czas), na którym widać przepływający obok wyspy statek, jest dobrą
zabawą dla dużych i małych czytelników: mnóstwo postaci, szczegółów i historii,
które można sobie opowiedzieć i dopowiedzieć. Ilustracje świadczą również o
poczuciu humoru autorki, np. włączenie Śniadania
na trawie Maneta, w obręb książki dziecięcej jest puszczeniem oka do dorosłych
czytelników. Warto zwrócić uwagę również na kolorystykę obrazków, piękne
odcienie, wyważone tony, i głębokie nasycenie barw.
Nie ulega
wątpliwości, że Małgorzata Piotrowska wnosi do norweskiej ilustracji dziecięcej
rys sztuki polskiej, w jej najlepszym wydaniu: wysoki poziom artystyczny,
wysmakowaną kolorystykę, ciekawą technikę.
Recenzje Regnhesten i Et tre, które ukazały się w norweskich gazetach były pełne zachwytu.
Krytycy nie szczędzili pochwał i nadawali autorce miano jednej z czołowych
rysowniczek norweskich.
(Drzewo to trzecia książka obrazkowa, w
której Małgorzata Piotrowska jest zarówno autorką tekstu jak i ilustracji. I gdzie
ponownie prezentuje się, jako „numer jeden” wśród tych, którzy tworzą w naszym
kraju książki obrazkowe).
„Blandingen av tørr og våt akvarell gir fine effekter.
Dette er en bok som kan nytes mange ganger. En skatt for barna”, Siv Bakke.
(Mieszanie
suchej i mokrej akwareli daje świetne efekty. To książka, którą można się
cieszyć wiele razy. Skarb dla dzieci).
Małgorzata
Piotrowska, Et tre, Tiden Norsk
Forlag, 1996.
Język: norweski
(bokmål).
Regnhesten og Et tre er det to bøkene av Małgorzata
Piotrowska. De ble gav ut på 1990-tallet. De bildebøkene der hun både har
illustrert og skrevet tekstene selv. Målet mitt er å presentere det polske
publikumet bøkene av Małgorzata Piotrowska. Polskfødte Piotrowska er en kjent
bildebokkunster i Norge. Men i Polen hun er en ukjent kunstner.
Piotrowska har et helt eget
og gjenkjennelig visuelt uttrykk. Illustrasjonene er poetiske, uttrykksfulle og
morsomme. Dessuten bærer de mesteparten av narrasjonen. Jeg siterer to anmeldelser av Piotrowskas bøker:
„Blandingen av tørr og våt akvarell gir fine effekter. Dette er en bok som kan nytes mange ganger. En skatt for barna”, Siv Bakke.
No to teraz przyznam sie bez bicia ale pani Malgorzaty Piotrowskiej nie znalam wczesniej. Kiedy trafilam na Twojego bloga od razu zaczelam sprawdzac zawartosc internetu w poszukiwaniu informacji na jej temat. Bardzo bylam zdziwiona, ze w j.polskim nie ma praktycznie nic a to naprawde wielka szkoda. Ilustracje sa przepiekne, trafiaja dokladnie w moje poczucie estetyki. No i uwielbiam akwarele...Ksiazki zdecydowanie znajda sie w naszej domowej biblioteczce! :-)
OdpowiedzUsuńA czy w ogole ktoras z ksiazek pani Malgorzaty zostala wydana w j. polskim?
OdpowiedzUsuńJak na razie ksiazki nie byly tlumaczone na polski. Mam jednak nadzieje, ze to sie zmieni.
OdpowiedzUsuń