sobota, 11 listopada 2023

Jon Fosse, Kant


 




Nie tak dawno temu świat obiegła wiadomość o przyznaniu literackiej Nagrody Nobla Jonowi Fosse. W Norwegii przyjęto ją z entuzjazmem, aczkolwiek bez większego zaskoczenia. Fosse, który nie jest nowicjuszem na literackiej scenie, był typowany do tej prestiżowej nagrody od ponad dwóch dekad.

 Dramaty norweskiego pisarza były wystawiane na ponad 120 scenach świata, a powieści tłumaczone na ponad 50 języków. W Norwegii uważa się go za następcę Ibsena! Oprócz sztuk teatralnych, powieści, esejów, Fosse pisuje również książki dla dzieci. Trudno je nazwać główną gałęzią jego twórczości, jednak mają one ważne miejsce w twórczości norweskiego noblisty.

Będąc świeżo po lekturze Drugiego imienia. Septologii z wielką ciekawością sięgnęłam po książki Fossego dla dzieci. Przyznam, że po złożeniu  zamówienia w bibliotece, musiałam się na nie trochę naczekać, co jest niechybnym znakiem tego, że po Noblu również w Norwegii popularność tego pisarza znacznie wzrosła i kto nie czytał  Fossego, to teraz nadrabia zaległości.

Nadrabiam i ja. Zaczęłam  od książki Kant, która przyciągnęła mnie nie tylko tytułem, ale i  ilustracjami Akina Duzakina.  Na wstępie warto powiedzieć, czym ta książka nie jest – nie jest biografią znanego filozofa ani wprowadzeniem młodych czytelników w świat filozofii. Zresztą filozof z Królewca pojawia się tu w szczególny i by tak rzec … dwuznaczny sposób.

 


„Kant” z małej i wielkiej litery

Opowieść Fossego ma dwóch bohaterów – ośmioletniego chłopca Kristoffera i jego tatę. Jest wieczór, chłopiec leży w łóżku z komiksem o kaczorze Donaldzie, chce trochę poczytać, a potem zasnąć. Ale jedno i drugie nie udaje się. W głowie pojawiają się myśli, które nie mają nic wspólnego z wesołym Donaldem.

„Kosmos to coś, czego nie rozumiem. Nie mogę zrozumieć, że jest nieskończony, bo przecież wszystko ma swoją krawędź (norw. kant)  wszędzie jest jakaś granica. Ale jeśli kosmos ma swój koniec, co jest za ta granicą? Może nic, ale co to jest to ‘nic’? Bo przecież nic to nic? Nie rozumiem tego i ciągle myślę o kosmosie" (tłum. moje).

Tego rodzaju pytania, choć poważne, nie są obce nawet ośmiolatkom. Po raz pierwszy pojawia się tu także  „kant” pisany z małej litery, słowo, które języku norweskim ma wiele znaczeń, ale w tym kontekście nasuwają się szczególnie dwa – „krawędź” i „skraj”.

Takie rozmyślania wywołują lęk u dziecka.  Chłopiec woła tatę. Może on odpowie na te pytania? Tata jest autorytetem. Zjawia się w pokoju syna z książką Kanta w ręce, która właśnie czyta. I tu pojawia się Kant pisany z dużej litery. Dialog ojca z synem, który jeden z krytyków nazwał sokratejskim jest interesujący na wiele sposobów. Po  pierwsze jest to rozmowa filozoficzna, której przyświeca Kant (ten z wielkiej litery). Filozof, który pisał, że ludzkie poznanie jest ograniczone, i który rozróżniał pomiędzy światem, jak go postrzegamy (zjawisko) a rzeczywistością w sobie, która pozostaje poza naszym bezpośrednim doświadczeniem (noumenon).  Po drugie jest to rozmowa dorosłego z dzieckiem, ojca z synem, w której tata jest partnerem dziecka, traktuje je poważnie i z szacunkiem. A to znaczy, że nie mówi nieprawdy, ma odwagę przyznać się, że nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Stara się jednak uspokoić syna, gestem czułości i stwierdzeniem, że ważne jest tak naprawdę, to co nas bezpośrednio dotyczy, a więc samo życie, dobre chwile, bycie razem.

Książka nie zmierza jednak do łatwego i sentymentalnego zakończenia. Słowa ojca nie usuwają lęku dziecka. To raczej jego dotyk i obecność sprawiają, że  chłopiec się uspokaja i może w końcu zasnąć. Tylko tyle i aż tyle. Miłość i czułość wobec ogromu kosmosu i nieskończoności. Takie małe wobec dużego. Tylko co jest naprawdę duże, a co małe? 

 


Kosmos  

Książka Fossego ukazała się po raz pierwszy w roku 1990 z rysunkami Roja Friberga. Ja czytałam jej wznowienie z ilustracjami Akina Duzakina, który już parę razy gościł na łamach mojego bloga. Lubię  poetyckość rysunków tego pochodzącego z Turcji rysownika i dostosowanie do dziecięcego odbiorcy. Tutaj szczególnie przemawiają do mnie przedstawienia miasta nocą z grą światła i ograniczoną paletą kolorystyczną. Kosmos Duzakina nie przeraża co może być świadomym kontrastem dla tekstu Fossego. 

Tutaj możecie zobaczyć pierwsze wydanie tej książki i zupełnie odmienneilustracje od tych, które zaproponował Duzakin.


Typowy Fosse

Warto zwrócić uwagę, że Kant odzwierciedla charakterystyczne cechy stylu Fossego, które możemy spotkać w jego utworach dla dorosłych czytelników. Jakie? Tematy filozoficzne i  egzystencjalne, stawianie pytań bez jednoznacznych odpowiedzi. Upodobanie do ograniczonej akcji, nie skupianie się na wydarzeniach zewnętrznych, ale na tym co dzieje się „między słowami”. To w końcu zastosowanie strumienia świadomości i muzyczności tekstu, w którym autor stosuje powtórzenia, całych zdań lub fraz.

Na koniec, zostawiłam odpowiedź na pytanie: czy jest Kant jest dobrą książką? Przyznam, że mam pewien problem z jednoznaczną oceną, bo chciałabym powiedzieć, że „tak” i „nie”. Tak, dlatego że książka jest intrygująca i pięknie napisana. Nie, ponieważ obfitość tekstu w książce obrazkowej może przerastać współczesne dzieci. Pozostawiam więc tę dwuznaczność – ale to przecież coś, co zarówno Fosse, jak i Kant, mogliby uznać za zgodne z własnym stylem. 



For ikke så lenge siden gikk nyheten om at Jon Fosse hadde fått Nobelprisen i litteratur over hele verden. I Norge ble den mottatt med begeistring, om enn uten særlig overraskelse. Fosse, som ikke er noen nykomling på den litterære scenen, har i mer enn to tiår vært en typisk kandidat til den prestisjetunge prisen.

 Den norske litterære virtuosens dramaer har gledet publikum på over 120 scener verden over, mens hans romaner har funnet veien til lesere i mer enn 50 språk. I Norge regnes han som Ibsens etterfølger!  I tillegg til skuespill, romaner og essays skriver Fosse også barnebøker. Disse kan neppe kalles hovedgrenen i forfatterskapet, men de har en viktig plass i den norske nobelprisvinnerens forfatterskap.

Etter å ha lest Det andre navnet. Septologi, var jeg veldig nysgjerrig på Fosses barnebøker. Jeg må innrømme at jeg måtte vente en stund på dem etter at jeg hadde bestilt dem på biblioteket, noe som er et uunngåelig tegn på at denne forfatterens popularitet etter Nobelprisen har økt betraktelig også i Norge, og at de som ikke har lest Fosse, nå er i ferd med å ta ham igjen.

Jeg er også i ferd med å ta det igjen. Jeg begynte med boken Kant, som tiltrakk meg ikke bare med tittelen, men også med illustrasjonene av Akin Duzakin.  Det er verdt å si med en gang hva denne boken ikke er - det er ikke en biografi om den berømte filosofen eller en introduksjon til filosofiens verden for unge lesere. Dessuten opptrer filosofen fra Königsberg her på en særegen og så å si ... tvetydig måte.


"Kant" med små og store bokstaver

Fosses historie har to hovedpersoner - den åtte år gamle gutten Kristoffer og faren hans. Det er kveld, gutten ligger i sengen med en Donald Duck-tegneserie, han vil lese litt og deretter sovne. Men ting går ikke som forventet. Tankene hans driver vekk fra den bekymringsløse Donald og inn i et dypere, mer komplekst univers.

«Verdensrommet er noko eg ikkje kan forstå. Eg kan ikkje forstå at det er uendeleg, for alt har jo ein ende, alt har ein kant, ein eller annan stad. Hvis vi skal få slutt på dette, hva er det som skal få slutt på det? Kanskje ingenting, men hva er så ingenting?  For ingenting er vel ingenting? Eg forstår det ikkje, og eg tenkjer om igjen og om igjen på verdensommet, overs. Min».

Slike spørsmål, selv om de er alvorlige og dype, er ikke fremmede selv for en åtteåring. Her kommer også 'kant' inn i bildet for første gang, skrevet med liten forbokstav. Ordet 'kant' har mange betydninger i det norske språket, men det er spesielt to betydninger jeg finner relevante i denne konteksten - 'kant' som i en fysisk eller metaforisk grense, og 'kant' i referanse til filosofen Kant. Det er et fascinerende spill med ord som reflekterer bokens og hovedpersonenes utforskning av verdenens grenser og de filosofiske dyp.

"Slike tanker vekker angst hos barnet. Gutten roper på sin far, i håp om at han kan gi svar på disse gåtefulle spørsmålene. Faren, som er en bastion av autoritet i guttens øyne, kommer inn på sønnens rom, en bok av Kant i hånden – en bok han er midt i å lese. Og det er her Kant, med stor forbokstav, trer inn i historien. Dialogen mellom far og sønn, som en kritiker treffende har beskrevet som sokratisk, er fascinerende på flere plan. For det første er det en filosofisk samtale inspirert av Kant – filosofen som argumenterte for menneskets kjennelses begrensninger og skilte mellom verden slik vi oppfatter den (fenomenet) og den virkelige essensen som ligger utenfor vår direkte erfaring (noumenet). For det andre utspiller det seg en samtale mellom voksen og barn, far og sønn, hvor faren er en likestilt samtalepartner som behandler sønnen med alvor og respekt. Dette innebærer at han ikke tyr til løgner, men modig innrømmer sin egen uvitenhet om universets mysterier. Han prøver å berolige sønnen med en kjærlig gest, og forsikrer om at det som virkelig betyr noe, er det vi direkte erfarer i livet – de gode øyeblikkene og verdien av å være sammen.

Boken leder oss ikke mot en enkel og sentimentalt ladet avslutning. Farens ord alene klarer ikke å oppløse barnets angst. Det er derimot hans kjærlige berøring og beroligende nærvær som til slutt får gutten til å slappe av og gli inn i søvnen. Det er dette, og så uendelig mye mer. Kjærlighet og ømhet som møter det uendelige kosmos – en kontrast mellom det smått og det storslått. Dette får oss til å reflektere: Hva er egentlig stort, og hva er egentlig lite i det store universets skjema?

Kosmos 

Fosses bok ble første gang utgitt i 1990 med tegninger av Roj Friberg. Min opplevelse ble imidlertid formet av nyutgivelsen, som er illustrert av Akin Duzakin, en kunstner jeg allerede har hatt gleden av å omtale flere ganger på bloggen min. Jeg liker den tyrkiskfødte illustratørens poetiske tegninger og tilpasningen til et barnepublikum. Duzakins arbeid, med sine skildringer av byen om natten, fanger lysspillets magi med en subtil og nøye valgt fargepalett som virkelig appellerer til meg. Det er en særlig fascinasjon i hvordan hans kosmos fremstår som trygt og ikke skremmende, noe som kan virke som en bevisst kontrast til dybden og kompleksiteten i Fosses tekst.

Her kan du se førsteutgaven av denne boken ogde helt andre illustrasjonene enn Duzakins.


Typisk Fosse

Det er umulig å overse hvordan Kant fanger essensen av Fosses særegne stil, en stil som vi også gjenkjenner i hans verk for voksne. Hva kjennetegner denne stilen? Jo, filosofiske og eksistensielle temaer som utfordrer leseren med spørsmål som sjelden har entydige svar. En tydelig forkjærlighet for begrenset handling kan også spores, hvor fokuset ikke ligger på ytre hendelser, men heller på det subtile og det som utspiller seg 'mellom ordene'. Videre er det bruken av bevissthetsstrøm og en nesten musikalsk kvalitet i teksten, der forfatteren mesterlig benytter seg av gjentakelser, hele setninger eller nøye utvalgte fraser.



Til slutt har jeg forlatt svaret på spørsmålet: er Kantnen god bok? Jeg skal innrømme at jeg har litt problemer med å gi en entydig vurdering, for jeg har lyst til å si både ja og nei. Ja, fordi boken er spennende og vakkert skrevet. Nei, fordi den store mengden tekst i en bildebok kan være overveldende for moderne barn. Derfor velger jeg å omfavne tvetydigheten – noe som både Fosse og Kant selv ville funnet helt i tråd med sin egen stil.

 

Tytuł/Tittel: Kant

Tekst: Jon Fosse

Ilustrator/Illustratør: Akin Duzakin

Wydawnictwo/Forlag:Det Norske Samlaget

Data wydania/Årstall: 2005 – wznowienie/ nyutgivelse av boken

Ilość stron/ Antall sider: 28

Język/Språk: norweski nynorsk/ norsk nynorsk

Grupa wiekowa/Alder: od 6 lat/ fra 6 år

 

sobota, 19 marca 2022

Rebecca Wexelsen, Camilla Kuhn, Ulf er uvel

 


 

Pisarze skandynawscy przyzwyczaili nas do tego, że w swoich książkach dla dzieci często podejmują „dorosłe” i trudne tematy. Najwyraźniej czas opowieści o księżniczkach i chorym kotku mamy już definitywnie za sobą. Trochę szkoda. Jednak na szczęście są autorzy, którzy w te „przyziemne” i poważne tematy potrafią tchnąć życie i fantazję.

 

Norweskie autorki Rebecca Wexelsen i Camilla Kuhn stworzyły dowcipną książeczkę temat, który w zasadzie śmieszny nie jest. W centrum ich zainteresowania znalazły się bowiem hipochondria, depresja i śmierć. Zapytacie, jak można się z tego śmiać?

Głównym bohaterem książki Ulf er uvel (Ulf kiepsko się czuje) jest tytułowy Ulf, który jest psem. Jego nordyckie imię pochodzi od słowa wilk, co ma trochę wspólnego z pochodzeniem naszego bohatera. Ale tylko trochę, bo Ulf ma oklapnięte uszy, nosi okrągłe okulary, brązowy wełniany sweter i wygląda jak intelektualista… lub co najmniej osoba, która za dużo myśli. Mówiąc krótko, Ulf jest przedstawicielem wielu z nas.

„Ulf stoi w łazience i czuje się niezbyt dobrze. Przegląda się w lustrze. Jego twarz wygląda dokładnie tak samo jak wczoraj. Jednak coś tu nie pasuje» (Ulf står på badet og føler seg uvel. Han ser seg i speilet. Ansiktet hans ser akkurat ut som det gjørde i går. Likevel er det noe som ikke stemmer).

Oto poranek Ulfa, który będzie przez cały dzień poszukiwał odpowiedzi na pytanie: co jest z nim nie tak? Smutny piesek będzie rozmawiał z rodziną i przyjaciółmi, uda się nawet do królewskich gwardzistów. Nikt - przynajmniej w jego odczuciu - nie potrafi mu jednak pomóc. Propozycje, które przedstawiają znajomi - np. wspólnego udania się na plażę - są niestosowne w sytuacji, kiedy ktoś czuje się tak podle jak Ulf. O złym samopoczuciu bohatera mówi nie tylko tekst, ale również ilustracje. Dom Ulfa jest przedstawiony w nieciekawym szaroburym kolorze. Znajdziemy tu szczegóły, które mówią więcej o bohaterze niż słowa. Na przykład w łazienkowej szafce stoją rzędy plastrów i lekarstw, wśród nich trzy słoiczki tabletek w różnych rozmiarach, podpisane: „Au”, „Au, au” i „Auau, Auuu”. Jak widać Ulf spodziewa się najgorszego i nazwanie go hipochondrykiem jest całkiem na miejscu. Również w kuchni jest wiele „złowieszczych” znaków: karton z błotem zamiast mleka, kalendarz, w którym wszystkie dni zostały przekreślone, uschnięty kwiatek. Jednak kiedy Ulf wychodzi z domu rzeczywistość całkowicie się zmienia. Na zewnątrz są kolory, kwitnące kwiaty, śpiewające ptaki, flamingi zajadające kolorowe lody, owce na deskorolkach! What a Wonderful World! Wszystko wskazuje, więc na to, że to nie ze światem, ale z Ulfem coś jest nie tak. Czy Ulf cierpi tylko na hipochondrię? A może ma depresję, która sprawia, że widzi świat w szaroburych barwach?


Kiedy wszystko zawodzi, trzeba udać się do lekarza. Doktor, który jest zwalistym kaktusem (!) długo obsłuchuje swojego pacjenta, a ponieważ nie słyszy bicia jego serca, ostatecznie stwierdza, że… Ulf nie żyje. Ilustracje pokazują czytelnikom, że lekarz się myli, ponieważ… Nie zdradzę jednak tego zabawnego pomysłu, wybaczcie. W każdym razie Ulf nie zauważa tego, co widzą czytelnicy i jest przekonany, że faktycznie umarł. W tej sytuacji nie pozostaje zrobić nic innego jak… zbić sobie trumnę. Udaje się to znakomicie, a przy okazji Ulf odkrywa w sobie talent do prac stolarskich: „ Och, mogłem zajmować się ciesielką za życia. Komody, szafki i małe domki dla lalek. Ale teraz jest już za późno” („Tenk alt jego kunne snekret mens jeg ennå var i live, tenker han. Kommoder od skap os små dukkehus. Og nå er det for sent”). Kiedy wszystko jest gotowe, a trumna wyłożona miękkim kocem i poduszką Ulf kładzie się w niej i odkrywa następną rzecz:

«Jakie to smutne być martwym, kiedy nikt tego nie zauważa» (Og det er særlig trist å være død når ingen legger merk til det).

Aby ulżyć temu przygnębieniu Ulf postawia urządzić… pogrzeb. Przyznacie, że jest to cudowna logika. Nasz bohater przykłada się do przygotowań: piecze wspaniały tort, zaprasza rodzinę i znajomych. Ci stawiają się w mieszkaniu Ulfa i składają mu kondolencje. Następnie wysłuchują jego mowy pogrzebowej i przechodzą do - nie ma co ukrywać gwoździa programu - którym nie jest bynajmniej trumna, ale tort. Wtedy rozlega się pukanie i wchodzi lekarz z przeprosinami, wyjaśniając nieporozumienie, czyli błąd w sztuce lekarskiej. Ulf żyje, nie ma co do tego wątpliwości.  Pieska to trochę martwi, bo przecież upiekł tort i zorganizował pogrzeb…. Ale może to nie problem? Doktor Kaktus dostaje swój kawałek tortu. „Jaki miły pogrzeb” (For en hyggelig begravelse) – stwierdza ciocia owca. Atmosfera robi się miła i radosna.  Jest tak przyjemnie, że Ulf proponuje swoim przyjaciołom, aby przyszli również następnego dnia. Zostało mnóstwo tortu, a poza tym cudownie jest spędzać czas ze znajomymi.


Krótkie streszczenie pozwala zorientować się, że Ulf er uvel jest książką z podwójnym adresatem. Przyjemność z jej czytania i oglądania będą mieć zarówno mali, jak i dorośli czytelnicy. Ci pierwsi znajdą tu zabawną opowieść ze zwierzęcymi i roślinnymi bohaterami o tym, że czasem każdy, nawet przedszkolak, może poczuć się smutny i samotny. I że w takiej sytuacji zabawa z przyjaciółmi może bardzo pomóc. Dorośli w zasadzie znajdą to samo, z dodatkiem dużej dawki ironii i odrobiny mądrości. Na przykład takiej, że często wyolbrzymiamy swoje problemy. A także, że czasem trzeba „przeżyć własną śmierć”, aby odkryć radość życia.

Książka norweskich autorek jest zabawna, ironiczna i mądra. Widać, że obie panie dobrze się rozumiały podczas jej tworzenia i że obie gustują w czarnym humorze. Tekst Rebecci Wexelsen (ur. 1986), która debiutuje tą książką jako autorka dla dzieci, dorównuje ilustracjom Camilli Kuhn (ur. 1975). Camilla Kuhn już wcześniej gościła na moim blogu, o czym możecie się przekonać czytając recenzje jej dwóch poprzednich książek.

Gorm er en snill orm

Samira ogskjelettene

 



Rebecca Wexelsen og Camilla Kuhn har skapt en humoristisk bok... om hypokondri, depresjon, ensomhet og død. Hvordan kan man le av det?

Det er Ulf som er en hovedperson. Han er en menneskeliggjort hund med små runde briller og brun strikkegenser. Han ser ut som en person som tenker for mye. Kort sagt, han som mange av oss.

«Ulf står på badet og føler seg uvel. Han ser seg i speilet. Ansiktet hans ser akkurat ut som det gjorde i går. Likevel er det noe som ikke stemmer».

Slik begynner boken om en trist hund som sliter med tilværelsen uten å skjønne hvorfor. Detaljene i Camilla Kuhns tegninger hjelper leseren å forstå sammenhengene i Ulfs liv. På badet ser vi Au-au-piller og mange plaster. På kjøkkenet «ekte søle» i stedet melk, kalenderen med alle datoer krysset ut, og en vissen plante. Men det endret seg da Ulf går ut av huset. Det er farger ute, blomstrende blomster, syngende fugler, flamingoer som spiser fargerik iskrem, sauer på skateboard! What a Wonderful World! Alt tyder på at Ulf lider av hypokondri og depresjon.

Han treffer tanten sin som vil at han skal bli med til stranden, men han føler seg ikke vel. Han går ned til havet der den gamle vennen hans sier at han ser litt blek ut. Kanskje han er syk? Til slut går Ulf til legen som er en klumpete kaktus (!).  Legen lytter på ham og forteller at Ulf døde dessverre.

I dette tilfellet er det ingenting annet å gjøre enn ... å knuse kisten din. Ulf gjør det strålende, og oppdager et talent for snekring: «Tenk alt jeg kunne snekret mens jeg ennå var i live, tenker han. Kommoder fra skap os små dukkehus. Og nå er det for sent». Når alt er klart, Ulf oppdager at:

«Og det er særlig trist å være død når ingen legger merke til det».

Så finner han ut at han må ha en begravelse. Ulf baker en stor bløtkake og inviterer tanten og vennene til begravelsen sin. Vennene kommer og alle sier kondolerer, Ulf holder en liten tale og så spiser de kake. Mens de holder på med det kommer legen og forteller at han er ikke død likevel. Doktoren får også et kakestykke sammen med de andre gjestene. «For en hyggelig begravelse», sier tante sauen. Stemningen blir hyggelig og koselig. Det er flott å tilbringe tid med venner. Ulf inviterte dem til å spise mer kake neste dag fordi det var mer kake igjen.

Denne korte oppsummeringen viser at Ulf er uvel er allalderlitteratur.  Boka henvender seg samtidig til både en barneleser og en voksenleser, med en dobbel fortellerstemme. Barn kan ha nytte av denne boken om dyre - og plantehelter som har lignende problemer som små lesere. Alle har en dårlig dag noen ganger. Og at det i en slik situasjon kan hjelpe mye å leke med venner. Voksne kan få en god dose ironi og litt visdom. For eksempel om at vi ofte overdriver problemene våre. Og også at man noen ganger må «oppleve sin egen død» for å oppdage livsgleden.

Ulf er uvel er en morsom, ironisk og klok bok. Det er ingen tvil om at forfatter og illustratør har hatt et godt samarbeid og de elsker en svart humor. Rebecca Wexelsen (født 1986) har debutert med denne boken som barneforfatter. Camilla Kuhn (født 1975) er en erfaren illustratør.Jeg har skrevet om  hennes to tidligere bøker:

Gorm er en snill orm 

Samira ogskjelettene

 


Tytuł/Tittel: Ulf er uvel

Tekst: Rebecca Wexelsen

Ilustrator/Illustratør: Camilla Kuhn

Wydawnictwo/Forlag: Ena

Data wydania/Årstall: 2020

Ilość stron/ Antall sider: 32

Język/Språk: norweski bokmål/ norsk bokmål

Grupa wiekowa/Alder: 3-6

środa, 13 stycznia 2021

Ulf Stark, Diktatoren



 Ulf Stark (1944-2017) to szwedzki pisarz, który cieszył się zasłużoną renomą również w Norwegii i był zaliczany do grona najważniejszych nordyckich twórców literatury dla dzieci. Stark jest znany również nad Wisłą, gdzie aż 21 jego książek zostało przetłumaczonych na język polski.

 

Wydany w roku 2010 w Szwecji, a dwa lata później w Norwegii Diktator (Dyktator) potwierdza wysoką pozycję jaką zajmował  Ulf Stark na rynku książki dziecięcej. Znakomitemu tekstowi dorównują tu ilustracje stworzone przez jedną z najciekawszych artystek finlandzkich, Lindę Bondestam (ur. 1977).

Bohaterem Dyktatora jest pewien przedszkolak, który prawuje apodyktyczne rządy w domu, w przedszkolu, a nawet w lesie. Mały despota jest obsługiwany przez rodzinę, a także inne osoby, które spełniają wszystkie jego zachcianki. Rodzice przynoszą mu co wieczór banana i pół szklanki mleka, czytają bajki, w których dyktator zawsze jest głównym bohaterem. W przedszkolu personel podsuwa mu jedzenie, układa do leżakowania i bandażuje głowę, jeśli jest taka potrzeba. Każde działanie dyktatora jest podziwiane i oklaskiwane przez wszystkich. No, może nie wszystkich, ponieważ czarnowłosa Emilia, na którą dyktator bardzo często spogląda nie jest nim wcale zachwycona.

Trudno się dziwić Emilii, taki chłopiec raczej nie budzi sympatii. Czytelnikowi, szczególnie dorosłemu nasunie się w tym miejscu zapewne myśl, że oto mamy książkę o dziecku - tyranie, któremu rodzice i wychowawcy pozwalają na wszystko. Niewykluczone, że niektórym otworzy się w mózgu również klapka z napisem „opłakane skutki bezstresowego wychowania w Skandynawii”.

A jednak Uf Stark napisał książkę o czymś innym. Szwedzki pisarz nie wpisuje się w nurt moralizatorski.




W miarę poznawania głównego bohatera, okazuje się, że bycie tyranem nie jest do końca takim przyjemnym zajęciem. Nie sprawdzają się słowa starej piosenki, że „Cesarz to ma klawe życie”. Niby dobrze jest rządzić, ale z drugiej strony to duża odpowiedzialność i trzeba mieć cały czas kontrolę nad wszystkim. Gdy inni spokojnie leżakują wtuleni w swoje misie, dyktator czuwa i pilnuje swoich poddanych. Podczas wycieczki do lasu, gdy inne dzieci beztrosko biegają i wdrapują się na drzewa, dyktator musi ciągle rozkazywać np. srokom, że mają latać, albo mrówkom i kamieniom, że mają być cicho.

Bycie dyktatorem to odpowiedzialne i męczące zajęcie, i dlatego nasz bohater ostatecznie postanawia… zostać kimś innym. Obwieszcza to pewnego dnia tacie, który przychodzi po niego do przedszkola. Pewną rolę w podjęciu tej decyzji ma incydent ze śliczną Emilią, która na propozycję dyktatora, aby pójść razem z nim w parze odpowiada:

 „Nigdy w życiu. Już wolałabym pójść z małpą” („Aldri i livet. Da går jeg heller sammen med en ape”).

Czy domyślacie się kim teraz zostanie nasz bohater? Najważniejsze jest to, że jest to rola, do której popycha przedszkolaka chęć zabawy. Książka Ulfa jest opowieścią o dziecięcych przebierankach, rolach w jakie wchodzi małe dziecko w procesie rozwoju.



Ilustracje Lindy Bondestam dodają Dyktatorowi lekkości i dowcipu. Mają piękne, żywe kolory, są świetnie narysowane, z mnóstwem ciekawych szczegółów. Zachwycają również fakturą i techniką kolażu, w której fińska artystka wykorzystała tkaniny z lat 70., wycinki z gazet i serwetki. Wszystko to jest niezwykle kreatywne i daje znakomity efekt końcowy.  Jestem pewna, że te ilustracje podobają się wielu małym czytelnikom.




Tytułem zakończenia: chciałabym, aby ta książka została przetłumaczona na język polski! A może, napiszę to inaczej: Rozkazuję, aby tę książkę natychmiast przetłumaczyć na język polski! (Czasem fajnie byłoby być dyktatorem😉)




Den svenske forfatteren Ulf Stark (1944-2017) var inntil sin død en av Skandinavias mest anerkjente barne- og ungdomsbokforfattere. Bøkene hans har vært elsket av et par generasjoner lesere i alle aldre.

Diktator (Sverige: 2010, Norge: 2012) handler om den lille gutten som kaller seg  selv en diktator. Foreldrene og barnehagelærere oppfyller alle hans øsnker. Diktatoren kan gjøre akkurat som han vil. Alle må adlyde ordrer! Det er  spennende å være den som bestemmer alt. Men er det alltid gøy å være diktatoren? Det virker bra å herske, men på den annen side er det et stort ansvar og du må ha kontroll over alt. Når andre barn tar seg en lur i barnhagen, må diktatorenta seg av alt. På en skogstur må han herske over flyr, maur og steiner.

Fly! befaler han en  skjære.

Og den flyr.

Kryp! Sier han til maurene.

Ti stille! Sier han til steinen.

Den dlyder med en gang.

Det en ansvarlig og slitsom jobb å være diktatoren. Derfor bestemmer han seg  å bli noen andre. En hendelse med vakre Emilie, som diktatoren er glad i, har en stor betydning her.

Skal vi gå sammen nå?spør diktatoren.

Aldri i livet, sier Emilie.

Da går jeg heller sammen med en ape.

Hva er da mer logisk enn at diktatoren, idet han blir hentet av sin far sier: 

Vet du hva jeg har bestemt? sier han når de kommer ut.

Nei, sier pappa.

At i morgen skal jeg være en ape, sier han.




Den finske illustratøren Linda Bondstam gir fortellingen en tilleggsdimensjon og humor. Bildene i boka er detalrike og lekende. Bondstam laget collager av  vintage tekstil fra 1970 tallet og servietter. Det gir et flott resultat. Det flotte samspillet mellom tekst og bilder gjør at boka kunsterisk holder et høyt kunstnivå.

 

Tytuł/Tittel: Diktatoren 

Tekst: Ulf Stark 

Ilustracje/bilder: Linda Bondestam

Wydawnictwo/ Forlag:  Aschehoug

Rok wydania/ Årstall: 2012

Język/språk: bokmål

Grupa wiekowa/Alder: 3-6

 

 

wtorek, 8 września 2020

Nhu Diep, Magikeren

 



W 2015 roku Nhu Diep wydała Nådeløs bildebok for barn - najstraszniejszą i równocześnie najgorszą książkę dla dzieci, jaką miałam  do tej pory w ręce. Rok później stworzyła opowieść, która całkowicie zatarła tamto niedobre wspomnienie.

 

Nådeløs bildebok for barn (dosł. Bezwzględna książka dla dzieci) była tak straszna, że nie chcę do niej wracać. Tu znajdziesz recenzję,która wszystko wyjaśni. 

Dość powiedzieć, że po tamtej książce miałam niesmak i niechęć do zapoznawania się  z innymi pracami tej autorki.  Na szczęście mój słaby wzrok sprawił, że w bibliotece natknęłam się na Magikeren, gdzie nazwisko autora  było wydrukowane tak małą czcionką, że nie zwróciłam na nie uwagi. I szczęśliwie, że tak się stało, bo inaczej straciłabym okazję  poznania Nhu Diep z innej strony.

Magikeren (Magik) pokazuje  zdecydowanie najlepszą stronę wietnamsko-norweskiej autorki. Diep stworzyła poetycką i oryginalną książkę na wysokim poziomie artystycznym. To osobista, ale równocześnie uniwersalna opowieść o życiu - w wymiarze biologicznym i duchowym. Większą część tekstu stanowi piosenka śpiewana przez umierającą rybę. Opowieść Diep zapełniają morskie żyjątka, ptaki, ssaki, owady i góry. Są tu również ziarna i jajka, które symbolizują początek życia. Największą wartością tej publikacji jest niejednoznaczność i wiara autorki w inteligencję czytelnika. I dlatego ilustracje, zresztą podobnie jak tekst, są sygnałem/zapalnikiem dla wyobraźni odbiorcy. Spójrzcie np. na obrazek, który ilustruje tekst o koniku morskim walczącym z prądem.




Niebanalne jest również przedstawienie żuka, który w swoim żuczym trudzie zostaje nagrodzony światłem dnia.



A oto wiewiórka z szybkimi łapkami, które wspinają się po drzewie.



Gdzie w tej  florze i faunie miejsce dla tytułowego magika? Otóż ów bohater znajduje się w samym środku, rzec by można w sercu książki. Towarzyszy mu ilustracja, która wyróżnia się spośród  innych - jako jedyna jest czarno-biała, wydrukowana na  błyszczącym, kredowym papierze. Wszystkie pozostałe strony są matowe i utrzymane w łagodniejszej kolorystyce. Magik ma osiem ramion i  wykonuje sztukę ze znikaniem w czarnej chmurze. Co to znaczy? Trudno o jednoznaczne wytłumaczenie, skoro autorka zaprosiła nas do świata poezji i nieskrępowanej wyobraźni. Czy magik jest Bogiem? Prawem natury? Czy sztuka ze znikaniem oznacza śmierć? A może to tylko prestidigitator, który dobrze opanował swoje rzemiosło?

Piosenka o życiu, która otwiera przed czytelnikiem różne skojarzenia i budzi zróżnicowane uczucia  pojawia się w kontekście spotkania dwóch istot - dwóch par oczu. To swoista klamra kompozycyjna, niejednoznaczna, ale przywołująca asocjacje z pożegnaniem. To spotkanie człowieka ze zwierzęciem (rybą), pokazujące, że na Ziemi wszyscy śpiewamy jedną piosenkę o życiu i śmierci.

Na koniec muszę dorzucić jedno „ale”. Otóż książka Magikeren, choć jest reklamowana i sprzedawana jako publikacja dla dzieci… niestety nie nadaje się dla małych czytelników. To propozycja zbyt trudna dla przeciętnych dzieci. I dlatego mamy tu do czynienia z publikacją, która  mija się z grupą docelową.

Jednak mimo tego uważam, że Nhu Diep stworzyła jedną z ciekawszych propozycji na norweskim rynku książki obrazkowej; nawet jeśli publikacja trafi do ograniczonej liczby czytelników.

 


Nhu Diep  (født 1978) er en vietnamesisk-norsk  illustratør  og grafisk designer . Hun debuterte som bildebokforfatter i 2010 med  Lille Ting. I 2015 gav hun ut  Nådeløs bildebok for barn.  Det var den dårligste barneboka jeg har lest! Her kan du leseanmeldelse av den. 

Men Magikeren er helt annerledes.  Boka starter og og avsluttes med ei jente som betrakter en døende fisk i en gullfiskbolle. Fisken synger en siste sang for jenta, en hyllest til alt som kan oppstå der liv blir til: en sjøhest, en blekksprut, en tordivel, et ekorn...

Magikeren er ingen typisk barnebok. Anne  Schäffer (i Barnebokkritikk)
har skrevet at  «Magikeren er en poetisk, men utydelig fortelling fra fiskemunn – rettet mot feil målgruppe». Schäffer har kommet til en konlusjon at «Magikeren er et spennende og annerledes diktverk i tekst og bilde. Boka er beregnet på barn, men handlingen er uklar. Den oppadgående bevegelsen i fortellingen brytes og bildespråket i illustrasjonene er såpass fritt at det ikke hjelper leseren å knekke koden. Som peke- og samtalebok kan den passe for barn, ellers ville jeg plassert den i en lyrikkhylle for voksne».

Det er vanskelig å være uenig med henne. Men selv om Magikeren passer ikke til alle barn, Nhu Diep lykkes å gjøre en spennende boka om livets store spørsmål. Både tekst og illustrasjoner holder høy kunstnerisk kvalitet. Illustrasjonene er utrykksfulle, moderne, med veldig forskjellige uttrykk. Sammen utgjør tekst og bilder en vakker og poetisk bok, som kan skape undring både hos barn og voksne.

 

 



Tekst i ilustracje/ tekst og illustrasjoner: Nhu Diep 
Tytuł/Tittel: Magikeren
Wydawnictwo/ Forlag: To streker
Rok wydania/ Årstall: 2016
Ilość stron/ Antall sider: 48
Język/språk: bokmål
Grupa wiekowa/Alder: 6-9

 

 

poniedziałek, 6 lipca 2020

Gaute Gjøl Dahle, Rune Markhus, Ring, ring!





Książka duetu Gaute Gjøl Dahle (tekst) i Rune Markhus (ilustracje) przykuła moją uwagę ilustracjami i tytułem Ring, ring! (Obrączka, obrączka!). Byłam ciekawa czy po Władcy pierścieni można napisać jeszcze coś ciekawego o obrączce/pierścieniu.


Na początek zacznę od tego, czego w książeczce Ring, ring! nie znajdziemy. Po pierwsze brak tu trudnej problematyki, z którą według wielu norweskich autorów powinny zmierzyć się dzieci. Tak więc nie  ma tu nic na temat rozwodu, nieuleczalnych chorób i śmierci. Autorzy nie opisują również negatywnych emocji i problemów psychicznych. Nie podejmują tematu orientacji (i dezorientacji) seksualnej. Nie moralizują i nie wyjaśniają jak należy rozumieć tolerancję.
I w zasadzie, chwała im za to. Czasem odczuwam bowiem pragnienie (czy podobnie myślą mali czytelnicy?) przeczytania czegoś nieskomplikowanego i zabawnego.


Przejdźmy teraz do tego, co jest w książce Ring, ring! Przede wszystkim poznajemy tu dość standardową rodzinę norweską, która składa się z mamy, taty, dwójki dzieci i zwierzaka. Rodzina  nie cierpi na żadne poważne przypadłości, ale…  Opowieść bez jakiegokolwiek problemu lub choćby maleńkiego konfliktu byłaby  śmiertelnie nudna. A ta książeczka jest całkiem ciekawa.
Otóż pewnym problemem rodziny jest mama, która wszystko gubi. I dlatego nazywa się Mistern (zapominalska). W tej sytuacji osobą, która ratuje sytuację jest tata, i dlatego nosi on przydomek Finnern (znalazca). Tata za każdym, gdy mama coś zawieruszy prowadzi akcje poszukiwawczą. Zdarza się to bardzo często. Starszy syn, którego imienia nie poznajemy,  jest super asystentem Znalazcy i narratorem tej opowieści.
Młodszy brat jest zbyt mały, aby uczestniczyć w poszukiwaniach, więc spełnia rolę drugoplanową, zresztą podobnie jak kot, który w zasadzie jest kotorenem, o czym świadczy małe poroże i sarkastyczny charakter, który wyraża się w jego komentarzach. Zresztą trudno powiedzieć , jaki charakter mają kotoreny. Tu można jeszcze dodać, że neologizm rein katt po norwesku brzmi zabawnie, bo nazwy wielu zwierząt są w tym języku tworzone w oparciu o słowo kot.

Opowieść rozpoczyna się pewnego dnia, gdy mama gubi kolejną rzecz. Tym razem sprawa jest poważna, bo chodzi o obrączkę ślubną, którą dostała od swojej mamy. Nawiasem mówiąc razem z obrączką dostajemy w pakiecie obraz sytuacji rodzinnej w Norwegii. Babcia podarowała obrączkę mamie po tym jak się rozwiodła z mężem, a zapominalska mama i tata nie są małżeństwem.

Akcja poszukiwawcza, którą rozpoczynają tata i jego mały asystent jest zakrojona na wielką skalę, o czym przekonują zarówno tekst jak i rysunki. Jedno i drugie jest przezabawne.
Humorystyczne i karykaturalne ilustracje wykonane głównie tuszem, i z wykorzystaniem kolażu - zdjęć, nasuwają skojarzenia z komiksem. Małym czytelnikom dają możliwość oglądania wielu szczegółów i zaangażowania się w poszukiwania razem z bohaterami.
Poszukiwania trwają długo, tak długo, że w końcu przychodzi zima i Znalazca oraz jego mały pomocnik muszą się poddać.  A potem mamy lato: tata i synek spędzają miłe chwile w ogrodzie, jedząc truskawki i czytając Władcę pierścieni (oczywiście). Wtedy zauważają coś niezwykłego…
Nie będę zdradzała zakończenia, które odnosi się zresztą do pewnej autentycznej  historii opisanej w prasie, ale powiem, że wszystko kończy się super happy endem, a poszukiwana obrączka spełnia swoją właściwą rolę.


Głównym i podstawowym celem  Ring, ring! jest przede wszystkim dobra zabawa, w którą autorzy wciągają dzieci. I robią to z powodzeniem. Warto jednak zwrócić uwagę na coś, co pojawia się tutaj jakby mimochodem. Tym „czymś” jest rola taty, który jest dla swojego synka prawdziwym bohaterem. Tata - Znalazca  traktuje dziecko poważnie i z szacunkiem czyniąc z niego  swojego pomocnika. To bardzo budujący obraz współczesnego ojca i  relacji rodzic-dziecko jest, która  opiera się na przyjaźni i akceptacji.


Trzeba przyznać, że Ring, ring! jest całkiem udanym debiutem Gaute Gjøl Dahle (ur. 1972), który na co dzień zajmuje się reklamą i  ma tytuł magistra w dziedzinie  i projektowania mebli i wnętrz.
Rysownik Rune Markhus  (ur. 1972) debiutantem natomiast nie jest i ma na swoim koncie sporo książek dla dzieci i parę nagród. Ring, ring! również został zauważony i otrzymał w roku 2020 dyplom Grafillu (Stowarzyszenia norweskich rysowników).





Gaute Gjøl Dahle og Rune Markhus har klart å lage en morsom og spennende bok. Hva handler Ring, ring! om?
 «Mamma mister alltid noe. Derfor kaller vi henne bare Mistern. Nå er ringen hennes borte – igjen! Flaks da, at pappa og jeg er eksperter på å finne ting. Pappa er Finnern, og ikke for å skryte, men jeg er hans superassistent!»
Denne historien handler om den gangen Mistern mista en spesiell ring og Finnern og superassistenten hans nesten ga opp å finne den igjen. Kunne ringen være borte for godt eller hadde Mistern denne gangen mista noe på en uvanlig spesiell måte? Heldigvis ender det til slutt som det alltid gjør – Finnern er vinner’n og vinner av den evige kjærligheten!» (Gyldendal Forlag)

Ring, Ring! ligner tegneserie og er relativt enkel i formspråket. Trond Sätre  kalles boken „hybrid”.

«Ja, «Ring, Ring!» er en blanding av bildebok og tegneserie, da den har både snakkebobler, sekvensielle bilderekker, og iblant sekvensielle helsidebilder tilsvarende Martin Ernstsens «Kodok’s Run» (2011). Men den gjør så mye mer ut av kombinasjonen enn noen annen publikasjon som Serienett tidligere har omtalt som «hybrid». Vinklinger og farger endres konstant, figurer og miljø ser ut til å leve sitt eget liv nærmest på siden av selve fortellingen, og illustrasjonene skifter fra stilisert semi-realisme og minimalisme på en side til total surrealisme og svimlende detaljrikdom på den neste. Alt er lov bare det bidrar til å intensivere den ustyrlige komikken. Som tegner og iscenesetter har Markhus ingen skrupler, annet enn at det skal være mulig å sette på trykk i ei barnebok».

Personlig mener jeg at det er flotte samspillet mellom tekst og bilder som gjør at Ring, ring! kustnerisk holder et svæert høyt nivå. Dette en virkelig en bok som bør leses!



Gaute gjøl Dahle,Rune Markhus, Ring, ring!
Gyldendal Norsk Forlag 2019
Język/språk: norweski (bokmål)/ norsk (bokmål)
Grupa wiekowa/Alder: 3-6 lat/år
64 strony/ 64 sider