Eplekake (Szarlotka) nie jest kulinarną książką dla dzieci, jak mógłby sugerować
tytuł i zamieszczony w niej przepis na szarlotkę. W tej opowieści chodzi o coś ważniejszego.
Głównymi
bohaterami są mama, tata i dwójka dzieci. Pewnego dnia rodzina odkrywa, że w
nocy z sadu zniknęły wszystkie jabłka. Rodzice są smutni, ponieważ nie będą
mogli zrobić ulubionej szarlotki. Szarlotka
nie jest tutaj zwykłym deserem, który można zastąpić innym. Zamiast niej nie
można upiec tortu czekoladowego lub zjeść batonika. Szarlotka spełnia szczególną
rolę, co wyjaśnia mama: „Bez zapachu szarlotki w domu nie zniosę myśli o
ciemnej, mokrej jesieni i długiej,
zimnej zimie” („Uten duften av eplekake i huset orker jeg ikke tanken på den
mørke, våte høsten og den lange, kalde vinteren”). Szarlotka jest więc ratunkiem przed
jesienno-zimową depresją (jakże dobrze można
to zrozumieć mieszkając w Norwegii). Tytułowe ciasto nie jest jednak
tylko „antydepresantem”. Czytelnik
odkryje to, odbywając z dwójką dzieci wędrówkę w poszukiwaniu jabłek, które w
tajemniczy sposób zniknęły z sadu.Para małych bohaterów przeżywa przygody, które nawiązują do znanych wątków baśniowych. Trafiają między innymi do domku z piernika, gdzie spotykają czarownicę. W niebezpiecznych sytuacjach ratują ich dwa, dziwne kapelusze, które znaleźli w swoim ogrodzie po zniknięciu jabłek. Zamieniają one przeciwników w inne, niegroźne istoty, na przykład wspomnianą czarownicę w ćmę. Wędrując przez ciemny las dzieci trafiają także na ślady jabłek, a dokładniej ogryzki, które prowadzą ich do zamku. Tam spotykają smutnego chłopca, który siedzi wśród fantastycznych zabawek i przedmiotów, o jakich większość dzieci mogłaby tylko zamarzyć. Piętrzą się wokół niego komputery, gry… Chłopiec jest synem czarodzieja i dostaje od rodziców wszystko, czego sobie zażyczy. Jest jednak jedna rzecz, której nie może mieć, tym czymś jest zwykła, upieczona, a nie wyczarowana, szarlotka. I właśnie taki prezent chciałby dostać na swoje urodziny. Syn czarodzieja prowadzi rodzeństwo do pałacowej kuchni, gdzie jego tata-czarodziej i mama-czarodziejka mozolą się nad upieczeniem zwykłej szarlotki, oczywiście z jabłek, które ukradli z ogrodu. Jak skończy się ta historia? Pięknie i szczęśliwie. Czarodziejskie kapelusze wrócą do czarodziejów, a jabłka do ogrodu. Mama upiecze szarlotkę dla syna czarodzieja, który wreszcie poczuje się szczęśliwy.
Swobodnie i
nowocześnie potraktowane wątki baśniowe posłużyły Małgorzacie Piotrowskiej do
opowiedzenia historii o rodzinnych relacjach. Autorka przedstawiła dwie skontrastowane
ze sobą rodziny. Rodzinę „ludzką”, która potrafi upiec szarlotkę i „czarodziejską”,
która nie umie tego zrobić. Ta ostatnia ucieka się do czarów i podstępów, które
jednak w tym przypadku nie działają.
Czarodzieje żyją jak wiele współczesnych rodzin: posługują się „magią”, obdarowują
dziecko rzeczami, niezliczoną ilością drogich zabawek. Zabawki i gadżety nie dają jednak szczęścia,
skoro syn czarodzieja marzy o szarlotce, a nie najnowszym modelu i-phona.
Znaczenia symbolu
szarlotki są oczywiste. To miłość
rodzinna, prawdziwy kontakt z drugą osobą, szacunek. Tę listę z pewnością każdy
z nas mógłby jeszcze poszerzyć.
Eplekake byłaby dość smutną wizją współczesnych rodzin, gdyby nie zakończenie.
Rodzina czarodzieja przechodzi bowiem „edukację” i uczy się piec szarlotkę.
Nadzieję, daje również to (ale to już moje dopowiedzenie), że szarlotka nie jest
skomplikowanym ciastem i w zasadzie każdy może się nauczyć ją piec. Czyż nie
tak?Rysunki znakomicie współgrają z tekstem, dopowiadają go i dają szerokie pole dla wyobraźni czytelników. Autorka jak zwykle zastosowała technikę mieszaną, mokrą i suchą, połączenie rysunku i gwaszy. Zachwyciły mnie szczególnie drzewa, gdzie użycie farb wodnych, operowanie plamą i kolorem dało przepiękne efekty.
Selv om Eplekake inneholder en oppskrift på kake, er den ikke en kokebok for barn. Denne boken handler om den den lykke som ikke kan kjøpes for penger.
Historien er enkel og interessant. Den basert på det klassiske eventyret Hans og Grete av brødrene Grimms. Hovedpersonene er pappa, mamma og to barn. En dag hender det noe nifs. Alle eplene i eplehagen deres er forsvunnet. Det er trist fordi de kan ikke bake eplekake. „Uten duften av eplekake i huset orker jeg ikke tanken på den mørke, våte høsten og den lange, kalde vinteren”, forklarer mamma. De to ungene drar ut i den skogen for å løse mysteriet. De opplever mange eventyr og treffer merkelige og magiske karakterer.Til slutt treffer de trollmannens sønn. Han har alt en gutt kunne drømme om… Til tross for at han har mange dyre dingser og leker, er han ikke lykkelig. Det eneste han ønsker seg er hjemmelaget eplekake. Og det kan ikke pappa trollman lage selv!
Fortatteren skildrer to familier, „gjennomsnitsfamielen” og „trollmannsfamilien”. Den første familien baker eplekake. Den andre klarer ikke å lage den. Fortellinger har symbolske kvaliteter. Eplekaken symboliserer kjærlighet i familie og ekte verdier.
Trollemannsfamilie avspeiler mange dagens familier som er opptat av ting og penger og har ikke tid for barna sine. Piotrowska forteller om foreldre som viser kjærlighet til barna ved å kjøpe fine, dyre ting.
Men denne boka er ikke trist fordi trollmannsfamilien har lært seg å bake eplekake. Det gir håp for mange „trollmannsfamilier”. Godt håp om bedring i krisrammet dagens familie.
Illustrasjonene er dekorative, vakre og stemningsfulle.
Małgorzata Piotrowska, Eplekake, Omnipax, Oslo
2000
Język norweski (bokmål)Grupa wiekowa/Alder: 3-8 lat/år
Tusen takk for supert lesetips, denne her må jeg se om jeg finner :)
OdpowiedzUsuńNå har jeg lånt den og lest den. Boken var kjempefin, gleder meg til å ta den med i barnehagen på mandag, kanskje vi kan lage eplekake også?
OdpowiedzUsuńTine,
OdpowiedzUsuńDu må hilse barna dine i barnehagen. Bakte deres eplekake?
He, he... jeg leste den 4-5 ganger. Hadde ikke trodd at barna skulle bli så fascinert av denne historien, men det ble de. Og ja, vi bakte eplekake :)
UsuńJeg elsker denne boka og eplekake.
OdpowiedzUsuń